#9 Fonoholizm? Nie, dziękuję.

Dzisiejsza lekcja wychowawcza całkowicie mi się "posypała". Często tak bywa w pracy nauczyciela, że lekcja przygotowywana godzinami wypada jednak dużo lepiej, kiedy jej przebieg jest naturalnie napędzany przez zaangażowanych uczniów, a ja zapominam o moim planie działania.

Zapowiedziałam dzieciom, że porozmawiamy dziś o dużym problemie naszych czasów - nie tylko w ich dziecięcej rzeczywistości, ale także w świecie dorosłych.
Zanim użyłam słów "fonoholizm", "telefon" czy "uzależnienie", zapytałam sama siebie (głośno): jak by tu z wami dzisiaj zacząć?
I wtedy w mojej głowie zrodził się świetny pomysł - to był moment :D

Poprosiłam uczniów, aby zaliczyli siebie do jednej z trzech kategorii:
1. Niech usiądą po turecku na podłodze ci, którzy czują, że ich związek z telefonem jest raczej okazjonalny, sięgają po komórkę, kiedy ta zadzwoni, a gdyby mieli wyjechać na tygodniowy obóz bez tego gadżetu, specjalnie by za nim nie tęsknili.
2. Po turecku na krześle mają usiąść ci, którzy czują, że momentami przyłapują się na zbyt częstym patrzeniu na telefon, wiedzą, że sięgają po komórkę bez wyraźnej potrzeby i zatrzymują się przy niej, niekoniecznie potrzebnie, na dłużej.
3. Pozycja po turecku, ale na ławce szkolnej (na stoliku) była dla tych, którzy zdają sobie sprawę, że spędzają z telefonem za dużo czasu kosztem innych, bardziej wartościowych zajęć i są świadomi, że przesadzają.
Odwróciłam się na kilka sekund, poprosiłam o zajęcie miejsc, a oto co zobaczyłam po chwili:




Niektórzy uczniowie zgłosili się, aby skomentować zajętą przez siebie pozycję. Powiedziałam, że cieszę się, że tak wiele osób usiadło na podłodze lub na krześle, ale przede wszystkim pochwaliłam tych, którzy usiedli na stolikach - za odwagę przyznania się na forum i za dojrzałość wynikającą z ich świadomości, że telefon nie jest dla nich czymś pożytecznym w tak dużych dawkach.
Uznaliśmy, że mogą w tych pozycjach spędzić czas do końca lekcji, między innymi celem oswojenia się ze stanowiskiem, do którego się właśnie przyznali. Dzieciom bardzo podobała się lekcja spędzona w takich piętrach i bardzo swobodnym układzie przestrzennym.

Po tej rozgrzewce wyświetliłam im szereg zdjęć, a dzieci wypowiadały się na temat tego, jak je rozumieją. Padły ciekawe spostrzeżenia. Zamieszczam te, które pamiętam.

Upadek relacji, człowiek bez telefonu ma drugiego człowieka przy sobie, a innemu wystarczy komórka.

Żenujące, przykre zjawisko - bardzo często widać to w restauracjach, kawiarniach, pizzeriach.
Tutaj uznaliśmy, że istnieje bardzo proste rozwiązanie dla ludzi, którym na sobie zależy: jeśli ty wyciągasz telefon w restauracji, ja tego nie robię. Nigdy nie dopuszczamy do sytuacji, kiedy razem siedzimy wpatrzeni w smartfony. 


Ludzie potrafią usuwać wpisy, które mają zbyt mało "lajków", to dość płytkie.

Niektórzy tworzą nieprawdziwy wizerunek siebie w internecie.


Człowiek bez telefonu jest jak figura w muzeum albo jak zwierzę na wymarciu.






Sądzę, że komentarze moich dziewięciolatków były bardzo dojrzałe. Mówili także o tym, że telefon zabiera rodzinom zbyt wiele wspólnego czasu, że często o coś pytają i bliscy odsuwają odpowiedź albo wspólną aktywność na później. 
Przyznałam, że dorośli szukają odpoczynku w telefonie, ale na pewno trzeba walczyć o budowanie relacji bez gadżetów tego typu. 

Po tym poszukaliśmy sposobów na to, jak uczyć siebie ograniczania komórki. Dobrym sposobem wydało się odkładanie jej w domu w jedno miejsce, najlepiej na półkę oddaloną od krzesła czy sofy. Telefon ma cały czas zostać w tym miejscu. To może powodować, że nie będzie nam się chciało do niego podchodzić, nie będziemy spędzać przy nim dużo czasu, ponieważ będzie to wymagało dłuższego stania.

Na koniec pokazałam dzieciom film... Uprzedziłam, że jego przekaz jest wstrząsający, ale uznali, że spróbują go zrozumieć. Tutaj można go zobaczyć: klik - Nie ucz się znikać.

Oczywiście niektórzy odebrali film zbyt lekko i śmiali się ze sztuki znikania. Ale ze wszystkimi już do końca lekcji rozmawialiśmy o tym, jak ważne jest, by nie korzystać z telefonu w obrębie dróg. Prosiłam, aby wykazywali się rozumem i nie chodzili wpatrzeni w komórki, kiedy zmierzają do domu, ponieważ takie spacery kończą się tragicznie. Moi uczniowie mówili też o tym, że w obrębie jezdni należy współpracować - zarówno oni nie mogą patrzeć w komórkę idąc chodnikiem, jak i dorośli powinni wykazywać się rozsądkiem i nie korzystać z urządzenia prowadząc samochód.

Myślę, że dużo do nich dotarło po tej lekcji. Było ciekawie, aktywnie i mądrze. I bardzo pożytecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#13 Kto jest pierwszym autorytetem dla dziecka?

Jakiś czas temu przeprowadziłam z klasą piątą lekcję dotyczącą autorytetów. Jako miłośniczka "chwytów" na początek lekcji poprosi...